Kostiumy filmowe – Hollywood, lata 50.

Lata 50. w kinie hollywoodzkim to okres rozkwitu różnorodnych gatunków filmowych – od klasycznych dramatów, poprzez westerny, po wystawne science- fiction. Nie rezygnowano również ze sprawdzonych formuł musicali i epickich widowisk, których atrakcyjność zwiększał coraz częściej stosowany Technicolor, wypierający czarno-biały obraz.  Ale sam kolor to za mało, aby przyciągnąć do kin publiczność, która coraz chętniej zasiadała przed telewizorem niż na sali kinowej. Wytwórnie sięgały więc po kolejne zdobycze technologii, takie jak obraz 3D, czy dźwięk stereofoniczny. Zmienił się również sposób prezentacji obrazu, który dzięki technice Cinemascope zyskał nowe proporcje. Techniki te doskonale podkreślały rozmach wielkich produkcji, których z czasem zaczęło pojawiać się coraz więcej. Filmy takie, jak „Quo Vadis”, „Dziesięcioro przykazań” czy „Ben-Hur” cieszyły się sporą popularnością, olśniewając rozmachem inscenizacyjnym i kostiumami.

„Dziesięcioro przykazań”

„Samson i Dalila”

„Ben Hur”

„Samson i Dalila”

Nawet Alfred Hitchcock musiał poddać się bezlitosnym regułom rynku i nakręcić thriller „M jak morderstwo” w technice 3D. Powyżej słynny kadr z filmu – bohaterka grana przez Grace Kelly wyciąga rękę w stronę widzów, którzy mieli wrażenie, że wychodzi ona z ekranu.

Widzowie darzyli sympatią także westerny, które powoli przestawały przypominać wesołe historyjki o dziarskich kowbojach, a zaczęły być pełnokrwistymi dramatami, z bohaterami zmagającymi się z moralnymi dylematami. Ta zmiana pociągnęła za sobą konieczność starannego doboru kostiumów, które nie mogły już być przypadkowym zbiorem ubrań z epoki, lecz precyzyjnie budować charakter postaci. W tym celu w produkcji westernów coraz częściej brali udział uznani kostiumolodzy.

„Poszukiwacze”

Zimna wojna przyczyniła się do sukcesu filmów science – fiction. Scenariusz „Dnia, w którym zatrzymała się Ziemia” powstał w odpowiedzi na zagrożenie agresją nuklearną ze strony Związku Radzieckiego.

Powoli odchodzono również od poglądu, że aktorki grające główne role powinny wyglądać olśniewająco. Porzucano kostiumy podkreślające urodę gwiazd, na rzecz realizmu i psychologii. Zdecydowała się na to m.in. Grace Kelly, która w filmie „Dziewczyna z prowincji” wystąpiła ze znikomą ilością makijażu i w prostych strojach autorstwa Edith Head. Dziś, gdy aktorki chętnie decydują się na odważne fizyczne metamorfozy – jak choćby Charlize Theron w „Monster” czy Nicole Kidman w „Godzinach” – taka postawa nikogo nie dziwi, ale przed półwieczem na podobne poświęcenie decydowało się niewiele gwiazd. Odwaga Kelly została nagrodzona – aktorka otrzymała za swoją rolę jedynego w swojej krótkiej karierze Oscara.

„Dziewczyna z prowincji”

W latach 50. na ekrany wkroczyła  także zupełnie nowa gwiazda, która oryginalną urodą przełamywała dotychczasowe stereotypy piękna. Drobna, szczuplutka, o wielkich oczach – Audrey Hepburn niewiele miała wspólnego z kobiecością spod znaku Marilyn Monroe czy Liz Taylor. I choć jej najsłynniejsza rola w „Śniadaniu u Tiffany’ego” miała dopiero nadejść, to Audrey z miejsca podbiła serca widzów swym dziewczęcym urokiem.

„Rzymskie wakacje”

„Sabrina”

Nowe twarze pojawiły się także pośród męskich gwiazd. Marlon Brando, który zagrał w takich filmach jak „Dziki” czy „Tramwaj zwany pożądaniem”, niewiele miał wspólnego z dżentelmeńskim wizerunkiem Cary’ego Granta. Jego nieokrzesanie i zwierzęcy magnetyzm zahipnotyzowały publiczność. Strój z „Dzikiego” – skórzana kurtka, dżinsy i podkoszulek – stał się symbolem buntu, do którego do dziś wciąż się nawiązuje. Ku zaskoczeniu samego aktora po premierze filmu sprzedaż skórzanych kurtek skoczyła z dnia na dzień.

„Dziki”

„Tramwaj zwany pożądaniem”

Kilka lat później nadszedł czas kolejnego rebelianta. James Dean w „Buntowniku bez powodu” zachwycił widzów swym chłopięcym wdziękiem i zadziornością.  Noszona przez jego bohatera czerwona kurtka stała się modową alternatywą dla ramoneski Brando.

„Buntownik bez powodu”

Patrząc na niewiarygodnie seksowną sukienkę Marilyn Monroe w filmie „Pół żartem, pół serio” trudno uwierzyć, że filmowców wciąż jeszcze obejmowała wtedy obyczajowa cenzura. Tymczasem losy poszczególnych kreacji zależały od sprytu kostiumologów. Jednym ze sposobów przechytrzenia cenzorów było, jak w przypadku sukienki Monroe, zabudowanie jej półprzezroczystym materiałem. Odpowiedzialny za ów zabieg Orry-Kelly zyskał dzięki temu argument, że kreacja nie odsłoniła przecież dekoltu aktorki.

Mistrzem obchodzenia cenzorskich restrykcji był Alfred Hitchcock, który perfekcyjnie bawił się grą skojarzeń. W filmie „Złodziej w hotelu” nakręcił scenę miłosną między Grace Kelly a Carym Grantem,  posługując się symbolicznym obrazem wybuchających fajerwerków. Wyobraźnia podpowiadała widzom resztę.

inne posty z cyklu „Kostiumy filmowe – Hollywood” znajdziesz TUTAJ

3 thoughts on “Kostiumy filmowe – Hollywood, lata 50.

Dodaj odpowiedź do Wanilianna Anuluj pisanie odpowiedzi